Translate

środa, 28 sierpnia 2013

Najgorszym więzieniem jest przeszłość.

Od dawna nie pisałam... Praktycznie przez całe wakacje :( Było to podyktowane problemem który powstał pod koniec czerwca, jakoś wyszłam z doła, ehh nieważne. Przeszłość oddzieliłam grubą kreską, zaczynam wszystko od nowa.

Jakiś czas temu napisałam pierwszy tekst nadający się do rapowania :) Dosadny i wulgarny, ale wydaje mi się, że za to docierający do niektórych ludzi. (Psy - faceci którzy myślą tylko o jednym i tylko tego oczekują od kobiet. Tak dla jasności tłumacze ;)"

"Psy"
Natury taka sprawa,
że pies do suki ciągnie
to dla nich dobra zabawa.
Instynktem się to zwie,
a instynkt nie ogranicza się,
więc zdrada tam już gości,
oni nie znają wierności.
Czasem anomalia się zdarzy,
że pies suką się zrazi.
Wtedy kobiety poszukuje,
tyle że na nią nie zasługuje.
Będzie się użalał,
że tamta go zdradzała,
a on jej ufał,
lecz wiedz, że może tego szukał.
Zanim Ci go będzie szkoda,
sprawdź czy w tym tekście nie o nim mowa,
bo może się znudzi gdy chuja zanurzy.
Wtedy usłyszysz:
nic między nami - tylko się znamy.
Nie martw się, niech spierdala,
niech suką się zadowala.
Skurwysyn i tak szczęścia nie da,
ten rap to nie ściema.

Teraz historię odwrócę,
gdy mężczyzna sukę pokocha,
szacunku do niej nie schowa.
A ta po chwili inny egzemplarz wahaczy.
Będzie się starał, kwiaty jej dawał.
Ty też się nie martw,
u boku innej radość Cię czeka.
Na nią, ni siły ni czasu nie trać,
bo wiedz, że to i tak nic nie da.
I tak na gnoja poleci,
a Ciebie wyrzuci do śmieci.

Do wszystkich radę skieruje:
swojego typu szukajcie,
z gnojstwem się nie mieszajcie.
A oni niech wśród swoich zostaną,
z nie swojej miski nie wyjadają.
I pomyśl gdzie się klasyfikujesz,
czy czasem sam siebie nie oszukujesz.
Może jednak chujem się zwiesz,
tylko mówisz, że ty to nie pies.
Pod płaszczem dżentelmena się chowasz,
wiedz, że to największa zgroza,
a miłość tylko chwilowa hipnoza.
Już lepszy sukinsyn jawny,
niż ten pod cylindrem schowany
Rachunek sumienia każdemu się przyda,
niech nie zapadnie kłamstw kurtyna.

Teraz pewne ogłoszenie :)

Od 9 miesięcy jestem konsultantką w Oriflame. Daje mi to możliwość na zarobienie czasem fajnych pieniędzy, jak i kupowaniu kosmetyków dla siebie o wiele taniej. (-23% na kosmetyku + często różne fajne prezenty za zebrane punkty) Kosmetyki Oriflame wbrew niektórym opinią nie są wcale drogie, za to bardzo skuteczne. Mają wiele zalet: nie uczulają, nie są testowane na zwierzętach, aerozole z tej firmy nie niszczą ozonu, kosmetyki są produkowane z naturalnych składników)  Teraz poszukuje osób chętnych do stworzenia grupy, które również chciały by zostać konsultantami (najlepiej z Wrocławia bądź okolic), jak również poszukuje nowych klientek (również z Wrocławia bądz okolic), z chęcią pomogę w doborze kosmetyków, daje dodatkowe promocje od siebie :) Osoby zainteresowane proszę o kontakt na gg 48374975 lub skype psota222, jeśli żadna z tych opcji Ci nie odpowiada, napisz w komentarzu pod tym postem, znajdziemy inny sposób komunikacji, wszystko z chęcią każdemu wytłumaczę :)  Jeśli myślicie, że ktoś z waszych znajomych również byłby zainteresowany,  proszę o skierowanie go do mnie. Będę bardzo wdzięczna :)
 l.oriflame.com/products/catalogue-viewer.jhtml?per=201312


wtorek, 9 lipca 2013

Liebster Blog Award

,,Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za “dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”

Zostałam nominowana przez: http://hopeorbelieve.blogspot.com/ .

1.Jesteś optymistką,pesymistką czy realistką ?
Raczej optymistką, choć staram się myśleć realnie ;) 

2.Czy twoi bliscy wiedzą o twoim blogu ?
Tylko dwoje przyjaciół. 

3.Dlaczego blogujesz ? Co Ci to daje?
Pisze wiersze, które potem publikuje na blogu, więc daje mi to szanse zaczerpnięcia opinii ludzi niezależnych.

4.Plaża czy basen ? Dlaczego ?
Plaża. Dlaczego? Po prostu bardziej mi się podoba ;p 

5.Lubisz dzieci ?
Uwielbiam o ile nie są rozpuszczone.

6.Skąd czerpiesz inspirację na swojego bloga ?
Ze świata, własnych przeżyć, z samej siebie. 

7.Jaki powinien być idealny przyjaciel ?
Wierny, godny zaufania, wyrozumiały, szczery i oddany. 

8.Najlepsze wspomnienie z dzieciństwa ?
Całe moje dzieciństwo było wspaniałe, nie jestem w stanie wybrać jednego, najlepszego wspomnienia ;D 

9.Kogo podziwiasz ?  Za co ?
Wszystkich polaków którzy walczyli za ojczyznę. Podziwiam ich za to, że byli gotowi oddać życie za nasz kraj.

10.Jaka jest twoja pasja ?
Narciarstwo biegowe i pisanie. 

11.Jaki jest twój cel w życiu ?
Pomagać innym, w dalszej przyszłości założyć rodzinę ;)

Zostałam nominowana przez: http://divisionclosed.blogspot.com/

1. Masz drugie imię? Jeśli tak, to jakie.
Mam - Anna 

2. Twoje największe marzenie? 
Polecieć w kosmos ;p 

3. Ulubiony film? 
Sala Samobójców

4.  Jaką postacią z książki chciałbyś/chciałabyś być?
Żadną, chce być sobą ;) 

5. Twój idol? 
Polski raper Małolat

6. Najlepszy przyjaciel / przyjaciółka? 
Nie jestem w stanie wybrać najlepszej przyjaciółki, mam dwie i obie są najlepsze :) 

7. Twoja największa wada i zaleta? 
Wada - popełniam te same błędy kilka razy. Zaleta - empatia 

8. Ulubione kwiaty? 
Róże i Lilie 

9. Jesteś jedną osobą na świecie. Co zrobisz? 
Będę szukała drugiej z nadzieją, że istnieje :D 

10. Gdybyś mogła/mógł mieć jedno życzenie. Jak ono by brzmiało?
Żeby chłopak którego kocham odwzajemniał to uczucie.

11. Co zrobiłbyś/zrobiłabyś gdyby został Ci jeden dzień życia?
Tajemnica ;) 

Zostałam nominowana przez: http://fromtheinsideoflove.blogspot.com/

1. Podobają ci się creepersy?
Nie

2. Chciałabyś mieć tatuaż ? Jak tak to gdzie ?
Nie podobają mi się ;) 

3. Ulubiona pora roku? Dlaczego? 
Lato bo są wakacje ;p 

4. Angielski czy niemiecki? 
Angielski 

5. Masz jakieś kolczyki?
Mam w uszach 

6. Potrafisz pływać? 
Tak, ale nie za dobrze ;) 

7. Jaki masz kolor oczu?
Brązowy <3 

8. Lubisz czytać książki? 
Raczej tak 

9.Laptop czy komputer? 
Laptop 

10. Psy czy koty? 
Psy *_* 

11. Podobają Ci się tunele? 
Zależy jakie ;) 


Dziękuję wszystkim za nominację, dało mi to motywację do dalszego pisania :) 

NOMINUJĘ:

PYTANIA:
1. Czy uważasz, że warto walczyć o miłość, dlaczego? 
2. Laptop vs komputer stacjonarny
3. Podobają Ci się tatuaże? Jak tak to gdzie? 
4. Czy istnieje osoba za którą oddałabyś życie? 
5. Ulubiony kolor? 
6. W jakim kraju chciałabyś mieszkać? 
7. Czy patriotyzm wg Ciebie jest ważną wartością? Dlaczego? 
8. Uprawiasz jakiś sport? Jak tak to jaki? 
9. Góry czy morze? 
10. Ulubiona książka? 
11. Lubisz marzyć? ;)  

niedziela, 7 lipca 2013

Gdybyś...

Gdybyś tęsknił,
żadna odległość problemem by się nie stała,
i żadna godzina wartości by nie miała.
Gdybyś kochał,
słowa czynami byś udowadniał,
a radość poza moimi ramionami miejsca by nie miała.
Gdybyś... ten wiersz by nie powstał.
Tak gdybyś kochanie.

Prawie wszyscy faceci to świnie... tak coś już teraz o tym wiem. Zależy im tylko na jednym, będą kłamać w żywe oczy byle to dostać. Bez skrupułów, bez wyrzutów sumienia.. A potem zostawią, jak starą, niepotrzebną zabawkę, by zamienić ją na nową.

wtorek, 25 czerwca 2013

Bóg jest wszędzie, a świat jest dowodem na jego istnienie.

Boże,
dziękuję za każdą sekundę życia,
za to że jestem,
tu i teraz.
Za całe szczęście i smutek
Za mój talent i wady,
bo jestem aby być sobą.
Za to że świat pięknem obdarzyłeś, 
za to że w miłości nas stworzyłeś. 
I przepraszam Boże,
za bunt,
za grzech,
za dumę.
Za to, że błądzę,
szukając Ciebie,
w każdym świata kącie. 
Lecz teraz tego zaprzestane,
ufając Ci, że modlitwa lepsza się stanie,
niż religii wyznanie. 
Nie proszę Cię Boże, 
o miłość,
prace, 
szczęście,
zdrowie.
To w Twoich rękach pozostawię,
a poproszę o szczęście dla Ciebie,
ze mnie wieczne zadowolenie.



sobota, 15 czerwca 2013

Nie ma przepaści bez dna, a z dna można się zawsze wybić

Zdecydowałam, że w przyszłości będę psychologiem w poprawczaku. Tak wiem szalone, ale czuje do tego powołanie, chce pomóc tym ludziom bo w końcu każdy zasługuje na szanse. Często przecież to nie jest ich wina tylko ich "cudownych" rodziców. Nie wiadomo jakby wyglądało nasze życie gdybyśmy urodzili się w patologicznej rodzinie, może znaleźlibyśmy się na ich miejscu... Do tej młodzieży trzeba mieć podejście, pokazać im, że nie pracuje się z nimi z musu, dla pieniędzy tylko z chęci, że nie traktuje się ich jako gorszy gatunek. Oczywiście są tacy których "nawrócenie" nie jest możliwe, ale też są tacy którzy potrzebują pomocy i wyjdą na ludzi.

W poprawczaku historia taka:
Aśka co życie prostytutki wybrała,
pewnie w sercu tego nie chciała,
lecz kasa z nią wygrała.

Damian co narkotyki sprzedawał
Handem śmiercią się zadowalał.

Mateusz każdemu w mordę dawał,
Potem pistoletem zastraszał.

Patrycja życie w dupie miała,
dla ćpania wszystkich okradała.

Dramatów miliony tam znajdziecie,
Zmarnowanej młodości lata odnajdziecie.
Hołotą, patologią ich nazwiecie,
Od kurewstwa najgorszego wyzwiecie.
Lecz jednak ja pomogę wam,
dzieci me przyszłe,
przed prawem będziecie czyste.
Na ludzi porządnych wyjdziecie,
to ode mnie dostaniecie.

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Waleczni i oddani - tak to my, Polancy

Polska - tam powstała walk blizna
Polska - kraj zwycięstw i wyzwań
Polska - tam wszystko się zmienia
Polska - kraj niezwyciężonego narodu brzmienia

Choć historia nas rozpieszczać nie zechciała.
Choć pomiędzy dwoma wrogami Polska powstała,
Choć na 123 lata wolność nam odebrano,
I tak Polski nie pogrzebano.
Naród jej z grobu najgłębszego powstanie,
Największe mocarstwo korony orła już nie dostanie.

Flaga biało czerwona krwią zaplamiona,
Krwią walki z Krzyżakiem czarnym,
Zaborcą już przegranym,
Hitlerem marnym,
Komunizmem zażegnanym.

Kraj królewski zawsze powstanie,
Tereny swoje dostanie.
Nieśmiertelność ten naród cechuje,
Nie wydymaj nas zagraniczne chuje.

Może i Polskę z wódą skojarzycie,
Złodziejstwem zmierzycie.
Lecz jednak ten naród coś więcej znaczy,
Przykład dla Europy kiedyś wyznaczy.

Już Niemiec Polski gruzem nie przysypie,
A Rusek do Rosji  spada,
Polske komunizm już nie okrada.

Orzeł biały patrzy
Nie Martw się to wystarczy



Przepraszam za przekleństwo w wierszu, ale jakoś tak mi to pasowało ;)

sobota, 8 czerwca 2013

Dramat "Zimna miłość" cz.2


PANI TUCHOLSKA 
Oh witaj córko ma jedyna,
Długo przeze mnie dziś wyczekiwana,
Niecierpliwości płomień rozpalić zechciałaś,
Czy może służby wyczekiwałaś?
Ostatnio się strasznie rozleniwili,
Pośpiechu dawno nie uczynili.
Już ślimak szybszy,
Niż kucharz z daniem przybywszy,
A pokojówka… 
Wypowiedzi o niej nie znajdę, 
Bo i trudy dla niej nie wynajdę. 

FLORENCJA
Śpieszyłam się jak tylko umiałam,
A służba powinność swą w dobrym tempie spełniała.
Pretensji do nich nie miej, 
 Bo człowiek nie ptak,
Nie koń,
Nie pszczoła,
Ani nie  kot,
Ni żadne inne zwierze z wiatrem pędzące. 
Wyrozumiałości miej choć troszkę. 

PANI TUCHOLSKA
Dość już tej gadaniny,
Ważne sprawy przegapimy.
Bal dziś wieczorem się odbędzie,
Około 300 gości przybędzie.
Tobie zlecam, Florencjo córko ma najdroższa,
Spisu dań serwowanych dokładnie sporządzenie, 
I kucharzowi ugotowania ich zlecenie.
Następnie podać ma je w misach wystawnych,
Złotych i srebrnych, nie jakiś marnych. 

FLORENCJA 
Czy to aby konieczne? 
Czy zlecanie mi tego zadania jest bezpieczne? 
Jak również ochoty na bal zbytniej nie mam,
Moja nieobecność i tak nic nie zmienia. 

PANI TUCHOLSKA 
Konieczne i bezwzględnie bezpieczne.
W twym ciele krew ma płynie,
Więc bez obaw nic się nie ominie.
Przybycie twe przeze mnie pożądane,
Może i kawalera serce dziś wieczór dostanie?
Dużo młodzieńców dostojnych przybędzie,
Więc wybór się odbędzie. 
Lecz jednak jeśli nikt wymaganiom nie sprosta,
 Nic się nie stanie,
Plebs twej ręki nie dostanie.

FLORENCJA
Do pochodzenia, wymagań nie mam.
Lecz do rzeczy duszy,
Serca szmeru 
Dobroci  charakteru
Trochę ich istnieje.
Jeśli ktoś mym wybrankiem być zamierza,
Niech ku dobremu zmierza.

PANI TUCHOLSKA
Złoto, pieniądz, pałac,
Nazwisko, krew ma kochana,
To są miary kandydata.
Taki przyszłość dostatnią zapewni.
Miłość tylko dla biednych,
Którzy majątku nie mają,
Więc po uczuciu mylnym wybierają. 

FLORENCJA
Więc się wyróżnię z kręgów bogaczy,
I miłość mój wybór zobaczy. 

PANI TUCHOLSKA
Głupieś dziewczę jeszcze. 

FLORENCJA
Nie głupie,
Lecz uczciwe.
Serce nie sługa, 
A mężczyzna to dla mnie nie obłuda. 

(wychodzi i idzie do ogrodu)

-----------
Zdjęcia zrobione w parku zdrojowym w Cieplicach :) 






 
 


 


środa, 5 czerwca 2013

Jestem i kocham - istnieje

Mogę kochać,
mówić,
robić.
Mogę wszystko.
W wyobraźni,
życiu,
snach.
Mogę i nic nie muszę.
Ale najważniejsze, że kocham,
że czuję,
że żyję dla kogoś.
Jestem i kocham.
Istnieje.
Dla Ciebie kochanie.
 ----------------
Jest to mój pierwszy wiersz pozbawiony rymów i aż dziwne, że mi się podoba :D. Napisanie go zajęło mi parę minut na lekcji polskiego.

Czym byłby świat bez miłości? Wydaje mi się że był by bardzo smutny, szary... Nawet nie umiem go sobie wyobrazić, tak jak nie umiem wyobrazić sobie mojego życia pozbawionego uczuć. Takie coś byłoby dla mnie męczarnią. Kocham więc istnieje, te słowa najlepiej mnie opisują, a miłość jest jak uzależnienie od narkotyku. Potrzebę kochania i bycia kochanym ma każdy człowiek tylko wielu o tym nie wie.


niedziela, 2 czerwca 2013

"Zimna miłość" jako dramat ;)

Mili moi, opowiem wam może
O pewnej dziewczynie,
Florencją zwaną,
Nad dobroć okrzykiwaną.
Jej historia wieku XVIII sięga,
Kiedy to na początku sierpnia,
Roku pańskiego 1712,
W domu szlachcica jak skała twardego,
Żona jego pierwsze dziecię porodziła,
Które Florencją nazwała,
Siebie w niej widziała.
Lecz jakże się pomyliła.
Gdy panna ta dorosła,
Matki przypominać nie chciała,
Empatia przez nią przemawiała.
Miłość do wszystkiego żywego,
Bezbronnego i słabego,
Od ogóły różnego.
Krew czysta w jej sercu znaczenia nie miała,
Nawet skażoną ją nazwała.
Ludzi innego wyznania akceptowała,
Każdy kolor skóry pięknem nazwała.

Dnia pewnego, roku 1728,
Życie jej innego znaczenia nabrało,
A tak to się działo:

SŁUŻĄCA
Panienko piękna,
Wstać pora,
Jakże piękna dziś pogoda.

FLORENCJA
Już ranek zawitał?
Jaka szkoda.
Kres błogiemu snu położył,
A śniły mi się rumaki królewskie,
Wielkie i szare,
Lasu wołanie,
Przezeń galopowanie.

SŁUŻĄCA
Ranek?
Słońce już dawno wzeszło.
Matka panienki bal organizować zechciała,
I panienkę wołała

FLORENCJA
Gdzie się znajduje
?
SŁUŻĄCA
W swojej komnacie panienki oczekuje.

FLORENCJA
Choć ochoty iść nie mam,
Pójdę, wedle rodzicielskiego życzenia.
Tylko zjeść odrobinkę bym chciała
I ubrać się musiała.

SŁUŻĄCA
We wszystkim pomogę.

FLORENCJA
Potrzeby takiej niema.
Fatygować pani,
W tych prostych czynnościach nie będę.

SŁUŻĄCA
Gdyby panienki rodzice się zwiedzieli,
Że panienka gotowaniem się zajmowała,
To bym spokoju nie zaznała.
Suknie czystą przynoszę.

FLORENCJA
Oh wielce dziękuję

SŁUŻĄCA
Kucharz panienki ze śniadaniem oczekuje.

(służąca wychodzi)

FLORENCJA (mówi do siebie ubierając się)
Jakże prostą czynnością jest się ubieranie,
Sukni na siebie wdziewanie.
Gorsetu nie włożę,
Wolności oddechu nie zagrożę.
Włosy wolne zostawię,
Jakże piękne jest ich na wietrze powiewanie.
Niczym motyle radosne,
Bez trosk świat przemierzające.

(wychodzi)

(wchodzi do jadalni)
KUCHARZ
Panienko ma najmilsza,
Jakże się spało?
Czy się zgłodniało?

FLORENCJA
Piękny sen miałam,
Trochę zgłodniałam.
W matki komnacie jestem wyczekiwana,
Więc z jedzeniem pospieszana.
Pomoc ma, jak widać niezbędna,
Choć mą chęcią nieogarnięta

KUCHARZ
W jedzeniu pośpiech niepożądany,
Przez Boga wyklinany.
A może przez diabła wszelakiego,
Królem pośpiechu mianowanego
Niech je panienka powoli swe danie,
Ważniejsze dobre miewanie.

FLORENCJA
Prawda w tych słowach zawarta,
Rady króla warta.
Lecz czy oczekiwanie,
Niecierpliwości wywoływanie,
Gorsze się nie stanie,
Niż pośpiechu odrobinka,
Mała ociupinka?

KUCHARZ
Może i nie zaszkodzi.
Choć jakby Pani Tucholska,
Cierpliwości się nauczyła,
Jakże milsza by była.
Jej urodę by to dopełniało,
Całość scalało.
 Lecz nie mi oceniać piękna uroki.

FLORENCJA
Ma matka pięknością ciała darzy,
Lecz nie ducha dobrego istotą,
Każdy kto się złościć ją odważy
Zazna się z wrogą zapłaty kwotą.

KUCHARZ
Niech już panienka je swe śniadanie,
Ja z marzeniami wielkimi,
Wrócę w kręgi kuchni szarej,
Co dzień jedzeniem zadawalaniem.
Bal dziś wieczór się odbędzie,
Wielu gości przybędzie.
Głodnych jak mniemam,
A ja dalej okruszka potrawy nie mam.

FLORENCJA (w myślach)
Marzenia ważną rolę odgrywają,
Naszym drugim życiem się stają
Gdy są długo niespełniane,
Żywot uprzykrzają,
O własność serca się domagają.
Własnością serca pragnienia wszelakie,
Duże i małe,
Zawsze o nowe uzupełniane.
Rzadko w pełni zaspokajane.
Choć i posiadaczem serc ludzkich zostaniesz,
Gór złotych stertę dostaniesz,
To i tak niedosyt pozostanie.
Więc lepiej po troszku,
Po kawałku małym zdobywać,
Niż potem nicość chęcią okrywać.

-----------------

Co o tym sądzicie?








piątek, 31 maja 2013

Życie, a burza? Nie ma różnicy: jest piękne, zaskakuje, pędzi, niszczy, cichnie i ginie

Pioruny niebo rozdzierają,
grzmoty hukiem dopełniają.
Wichura się zerwała,
światem zawirowała.
A przed chwilą,
taki błogi spokój trwał.
Liść na drzewie nie drgnął,
kropla deszcze nie spadła,
spokój ducha natura dawała.

Jakże zmienna jest przyroda,
złudne bezpieczeństwo uchowa.
Nie walcz z nią,
boś nie silniejszy,
nie niszcz jej,
boś nie mocniejszy.
Szacunek jej się należy,
któż nie uwierzy?

Przepraszam was, że nie pisałam tak długo, ale tyle się wydarzyło w moim życiu.
Niestety nie będzie już możliwe kontynuowanie książki, której początek zamieściłam na blogu ponieważ z nieznanych mi przyczyn zniknęła z mojego laptopa, a nie chce mi się pisać jej od nowa gdy miałam już jej dużo.... tragedia. Do tego mam mało czasu bo teraz nauczycielom przypomniało się o sprawdzianach... eh jeszcze tylko niecały miesiąc i wakacje <3 No i chyba najważniejsze co się ostatnio wydarzyło to to, że mam chłopaka, nareszcie jestem, (mam nadzieje że już na zawsze) szczęśliwa. Znamy się bardzo krótko, a jesteśmy ze sobą 2 tygodnie, ale czuje się z nim wyjątkowo, jakbyśmy znali się kupę czasu. Wczoraj usłyszałam od niego piękne słowa " czuję się z Tobą taki spełniony", jestem prze szczęśliwa, że daje mu takie uczucie i mam nadzieję, że będę mu je dawała do końca. Jesteś moim skarbem kochanie ;*  Ehh romantyczka ze mnie hehe.
To tyle na dzisiaj. Dobranoc ;)


piątek, 17 maja 2013

Słodka zemsta z posmakiem goryczy

Na początku chciałabym was przeprosić, że nie pisałam tak długo. Niestety mam problemy z komputerem który albo nie chce się włączyć albo łapie wirusy przez co chodzi jak stary dziadek. W poniedziałek oddaje go do wyczyszczenia, więc mam nadzieje, że wszystko wróci do normy.
Ostatnio powiedziałam, że napisze o matematyce, ale stwierdziłam, że to nie będzie zbytnio interesujący temat, może kiedy indziej. Dzisiaj o zemście. Nie, nie Fredry :D

Zemsta jest słodka na gorąco i na zimno. Tak zgadzam się z tym. Nieważne czy działamy pod wpływem impulsu czy nasza decyzja jest przemyślana i dokładnie zaplanowana, zemsta zawsze "smakuje". Ale co potem? Często chęć zemsty przesłania nam całe życie, skupiamy się tylko na tym celu, lecz gdy już go osiągniemy następuje pustka, osiągnęliśmy swój cel i co teraz? Gdy zemsta była za inną osobę którą kochamy i która nadal żyje i żywi do nas to samo uczucie, wszystko jest w porządku, o ile to co zrobiliśmy było sprawiedliwe, nie będą nas potem męczyły wyrzuty sumienia.
Jeśli mściliśmy się na kimś za samych siebie, ta chęć nie przesłoniła nam całego życia, mieliśmy również inne zainteresowania no i oczywiście nie przesadziliśmy z naszym odzewem również wszystko powinno być ok. W końcu jeśli ktoś nas skrzywdził (z premedytacją) bądź osobę bardzo nam bliską i nie spotkała go za to kara z jakiejkolwiek strony, nie będzie to jakimś wielkim grzechem jeżeli odpłacimy mu się tym samym. Nie mówię tu oczywiście o zabójstwie czy jakimś innym ciężkim występku.
Jeżeli jednak cel ten był dla nas najważniejszy, skupialiśmy się tylko i wyłącznie na nim, po jego osiągnięciu często nie będziemy wiedzieli co ze sobą zrobić. Lub jeśli zemsta ta była za duża w porównaniu do krzywdy jaka nas spotkała, w tym przypadku normalnego człowieka będą męczyły wyrzuty sumienia.
A jaka jest lepsza, na gorąco czy na zimno? Wydaje mi się, że na zimno. Im dłużej na coś czekamy tym lepiej smakuje, ponadto mamy czas na zastanowienie się czy warto i w jakim stopniu, abyśmy potem sami nie cierpieli. Jeśli zemścimy się pod wpływem impulsu możemy przesadzić, a potem uświadomimy sobie co zrobiliśmy i zamiast czuć triumf możemy popaść w kłopoty.
Na kim nigdy nie powinniśmy się mścić? Oczywiście na kim kto skrzywdził nas nieumyślnie. Również na kimś kto jest dla nas ważny, kogo kochamy. Nawet jeśli zrobił to z premedytacją, po zemście nie poczujemy się lepiej, wręcz przeciwnie. Zresztą wielką sztuką jest wybaczyć.
Przed naszym działaniem powinniśmy się zastanowić czy jesteśmy w stanie wybaczyć, nieważne komu. Jak również czy ten ktoś nie powtórzy tego co zrobił.
Przez tą notkę nie chcę powiedzieć, że zemsta jest zawsze dobra. Czasem jest czasem nie. Przede wszystkim jest dobra jeśli jest przemyślana i sprawiedliwa, również kiedy tego kogoś wcześniej nie spotkała kara za to co zrobił. Przecież nie można karać kogoś parę razy. Również nasza zemsta może być przestrogą dla tej osoby, być może dzięki nam nie skrzywdzi następnej osoby.


Zapomniałam również dodać, że jeśli ktoś szczerze żałuje tego co zrobił powinniśmy mu wybaczyć. Nawet jeśli nie umiemy, w tej sytuacji z pewnością nie ma miejsca na zemstę.

"Przebaczenie to najbardziej perfidna forma zemsty" - autor nieznany
„Zemsta to potrawa, która smakuje najlepiej, kiedy jest zimna.” - Mario Puzo

piątek, 10 maja 2013

Liczby rządzą światem


Matematyka,
Królową nauk wyryta.
Czy na to miano zasługuje?
Czym się charakteryzuje?
Bezdusznymi obliczeniami,
Wzorami, statystykami.
Geometrią równą i stałą,
Niezmiennością i stałością,
W swojej trudności niesprawiedliwością.

Tym i nauczyciela jej opiszę,
Twardego i bezdusznego,
W swoich czynach zarozumiałego.
Nie wszystkich oczywiście,
Są i tego zaprzeczeniem,
Dobroci potwierdzeniem.

Czemu historia,
Życia ucząca,
Przed błędami przestrzegająca,
Tak piękna i barwna,
Na każdej płaszczyźnie jest umniejszana
I na szkolny margines spychana?

A co ze sztuką?
Wrażliwość wpajającą,
Uczucia budująca.
Pewność wysnuję,
Wielu matematyką tego brakuje.

Kiedy wzory walca się przydadzą?
Na sprawdzianie, mimo starań niezdanym.
I tak je zapomnę,
A waleczność rodaków nieraz wspomnę.
Ich błędów nie popełnię,
Dla kraju żyć będę.

Matematyka mi powie,
Pusta jesteś,
Bo nie znalazłam miejsca w twojej głowie.
A ja jej odpowiem:
Miarą człowieka,
Nie jest mądrości liczbowej wiedza,
Lecz czyn dobroci owiany wiatrem miłości

To już wszystko,
więc do widzenia,
Ten wiersz to nie ściema.

---------------

Wczoraj napisałam 3 wiersze z czego jestem bardzo dumna. Jeden z nich zamieściłam powyżej :)
Moja przyjaciółka, która przeczytała, jakby to nazwać, moją dotychczasową twórczość, była pod wrażeniem. Nigdy nikomu nie przyznawałam się do pisania. Teraz przez to, że się przyznałam, mam do napisania krótki wierszyk dla każdego z nauczycieli na koniec roku ehhh :D Ale już zapowiedziałam, że dla pani od matmy nie napiszę. No chyba, że dam jej ten który dzisiaj zamieściłam. W sumie był pisany z myślą o niej, a szczególnie 2 ostatnie zwrotki. Ale jak już to bym jej anonimowo podrzuciła.
W ostatnim poście opublikowałam następny fragment z książki, lecz jak widzę nie cieszy się dużą popularnością. Zresztą nie wiem czy chcę pisać zwykłą książkę. Chyba lepiej czuję się pisząc wiersze no i ponoć lepiej mi wychodzą. Z tego powodu postanowiłam wziąć się za napisanie.... uwaga uwaga :D...... dramatu! Tak, pobawię się w Szekspira, a co mi szkodzi ;] Będzie on na bazie książki, którą dotychczasowo pisałam, a w międzyczasie spróbuję ją kontynuować, aby mieć na czym wzorować dramat, wtedy jest o wiele łatwiej. Dzisiaj jak wróciłam ze szkoły, od razu wzięłam się za pisanie, no i muszę stwierdzić, że idzie mi nieźle, a zresztą sami ocenicie za jakiś czas. :)
Dzisiaj notka miała być z jakąś moją filozofią no ale niestety nie wyszło. Obiecuję, że najpóźniej po jutrze pogadam sobie co nieco o matematyce taaaaa, wkurza mnie ostatnio. Mam nadzieję, że was nie zanudzę.
Teraz już dobranoc :)


środa, 8 maja 2013

Rozdział 1 "Szepczący wiatr" - kontynuacja


Zgodnie z obietnicą zamieszczam następną część :) Jeśli ktoś nie czytał pierwszej części zapraszam tutaj:  http://maly-wielki-swiat365.blogspot.com/2013/04/nowosc.html
Wedle rady jednej z czytelniczek starałam się dopracować dialogi i opisy, ale nie wiem czy mi wyszło :)



Wyszłam z ogrodu i powoli ruszyłam w stronę lasu. Nie wiem czemu tam poszłam, ale czułam, że muszę, jakby coś mnie tam pchało. Jakaś niewidzialna, niematerialna moc.
Wszystko było takie spokojne, drzewa nawet nie drgnęły. Mimo braku wiatru, powietrze było rześkie. Nagle znowu poczułam ten tajemniczy podmuch powietrza. Tym razem był o niebo przyjemniejszy od poprzedniego, taki ciepły, pachniał waniliami, miałam wrażenie, że oplata mnie do o koła, tak jakby ktoś mnie przytulał. Było to bajeczne uczucie, chciałam żeby  towarzyszyło mi już do końca moich dni. Starał skupić wszystkie moje zmysły na tym co się ze mną działo. Wsłuchiwałam się szept tego wiatru z największą starannością, jednak nic innego nie słyszałam poza szumem drzew. Niestety ku mojemu niezadowoleniu, ta błoga chwila  kończyła się. Zapach nie był już tak intensywny, czułam jakby odchodził, a ja nie mogłam nic zrobić.
Jeszcze przez moment starałam wykorzystywać wszystkie przyjemności płynące z tej chwili, jednak im bardziej mi zależało na zatrzymaniu tego, tym bardziej to znikało, aż w końcu zostawiło mnie samą.
Nie wiem ile mi to zajęło, ale spostrzegłam, że słońce jest już bardzo wysoko, więc zaczęłam wracać. Nagle jednak usłyszałam, że coś się poruszyło, więc rozejrzałam się, jednak nikogo nie było. Myślałam, że to pewnie jakiś zając. Nim jednak zdążyłam dokończyć tą myśl, usłyszałam tajemniczy głos za moimi plecami.
- Czemu to panienka Florencja sam w lesie przybywa? Nie boi się czasem?
- Bo tak mi się podoba i nie bałam się do czasu, kiedy się zjawiłeś.
Był to nieziemsko przystojny chłopak, o czarnych włosach i cudownych, jak mi się wydawało, niebieskich oczach. Wcale się go nie bałam, tylko wystraszyło mnie jego nagłe pojawienie i nie chciałam być nie miła, ale zrobiłam wrażenie pustej księżniczki.
- Więc mam sobie iść?
- Nie! Nie idź proszę. A tak w ogóle to skąd znasz moje imię? Ja twojego nie znam.
Znałam wszystkich w okolicy, najczęściej z balów, jakie co chwila wyprawiała moja mata. Jego jednak z nikąd nie kojarzyłam.
- Ja jestem Bartosz, a o tobie bardzo dużo słyszałem we wsi i mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że jesteś jeszcze piękniejsza, niż ludzie mówią.
- A co ci o mnie powiedziano?
- Wiem o tobie dość dużo Florencjo. A mianowicie dowiedziałem się, że pochodzisz ze szlacheckiej rodziny Tucholskich, masz lat 16 i jesteś zniewalająco piękna.
- No to pozwolę sobie powiedzieć, że wiesz o mnie niesamowicie mało.
- A jakąś wiedzę powinienem jeszcze posiadać?
- Zależy czego oczekujesz ode mnie?
Przez to pytanie, nie wiem czemu stracił jakąkolwiek pewność siebie, na której wcześniej polegał.
Minęło parę sekund, a on nic nie odpowiedział. Musiałam przerwać tą niezręczną ciszę.
- Ty wiesz o mnie co nie co, ale ja o tobie nic nie wiem, poza tym, że nazywasz się Bartosz. Nie znam cię, więc domyślam się, że jesteś tu nowy, tak?
- Tak, sprowadziłem się tu niedawno.
Jego postawa zmieniła się, nie do poznania. Nagle zmienił się w osobę niezwykle skupioną, małomówną, a nawet nieśmiałą.
- A z jakiej rodziny jesteś?
- Jestem od Wilnieckich. Mieszkamy nieopodal stąd, na wschód.
- Ale na wschód stąd są prawie same lasy.
- Nasz dwór położony jest w lesie. Lubimy samotność i spokój.
- Nie doszły mnie wcześniej żadne słuchy, że w okolicy budowany jest nowy dwór.
- Nie lubimy rozgłosu i uwinęliśmy się z tym w miarę szybko, jak widać. Zresztą jak mówiłem, dwór położony jest w lesie, więc wątpię, żeby ktokolwiek zauważył.
- Ah tak.
I znowu ta niezręczna cisza. Tym razem nie miałam już pomysłu na temat. Na szczęście on się odezwał.
- Wracałaś już do domu Florencjo?
- Tak.
- Więc może bym cię odprowadził?
- Byłoby bardzo miło z twojej strony.
-  Piękny dziś dzień, ani krzty wiatru. Przyznasz mi rację? - mówiąc to uśmiechnął się tajemniczo
- Oczywiście. Zostałeś zaproszony na dzisiejszy bal, który organizuje moja matka?
- Nie, nic nie otrzymałem.
- Pewnie dlatego, że również nic o tobie, ani o twojej rodzinie nie słyszała. Jeśli masz ochotę, możesz przyjść. Ja również co nieco zajmuję się jego organizacją, a więc sądzę, że mam pełne prawo zaprosić cię wraz z twoją rodziną.
- Ja z chęcią przyjdę, ale powątpiewam czy moi rodzice i rodzeństwo zechcą.
- A to dlaczego?
- Nie są, jakby to powiedzieć, zbytnio towarzyscy i raczej stronią od ludzi.
- Ale ty przyjdziesz?
- Jeśli tego sobie życzysz, oczywiście.
Szliśmy przez moment w milczeniu.
- Z kąt pochodzisz?
- Z okolic Krakowa.
- A więc co cie sprowadza w te strony? Z Krakowa do Warszawy długa droga.
- Sprawy rodzinne. Bardzo bym chciał ci powiedzieć, ale niestety to tajemnica.
- Więc przepraszam, nie chciałam być wścibska.
- Ależ nie, nic się nie stało.
W końcu dotarliśmy do rezydencji moich rodziców.
- To tutaj mieszkasz?
- Tak, niestety.
- Niestety? Z jakiego powodu?
- Nie rozumiem się z rodzicami. Są zupełnie inni niż ja. Zupełnie inaczej patrzą na świat.
- Tak, słyszałem, że twoi rodzice są nieco, jak by to określić, radykalni w swoich poglądach.
- Czystość krwi, pochodzenie dobre nazwisko i te sprawy. Nie powiedziałabym nieco.
- A jaki jest twój światopogląd?
- Uważam, że ludzie są sobie równi bez względu na nazwisko jakie noszą, pochodzenie, kolor skóry czy religię jaką wyznają.
- Mądre. Ale istnieje coś takiego jak hierarchia, której się trzeba podporządkować.
- Czyli? Co masz konkretnie na myśli?
- Podział na inteligentnych i silnych, rządzących i podporządkowanych. Hierarchie są różne, w przyrodzie, w śród ludzi… Ja ci podałem hierarchię w której ja funkcjonuję i mogę cię zapewnić, że jest jak najbardziej poprawna i dobra.
- A więc jakie role pełnisz?
- Silnego i podporządkowanego.
- Ale czy silny nie jest rządzący?
- Nie zawsze. Rządzący powinien być silny w umyśle i charakterze, czyli inteligentny, podporządkowani w sile fizycznej.
- Ale czy wtedy nie będą chcieli odebrać władzy?
- Nie jeśli dobrze funkcjonuje. Mają za zadanie jej bronić.
- Co określa kto jest kim i jaką role ma pełnić?
- Przeznaczenie i wola Boga. To Bóg wybiera kto jest mężczyzną a kto kobietą. Przepraszam, ale nie mogę ci więcej powiedzieć, może kiedyś się dowie… - nie skończy zdania bo mu przerwałam
 -  Że co proszę?! Masz na myśli z tym przeznaczeniem i hierarchią, że kobiety są podporządkowane, a mężczyźni rządzą?! Co za szowinista!
- Nie, nie nic z tych rzeczy, nie denerwuj się, właśnie w moim społeczeństwie jest na odwrót. Kobiety są inteligentne i rządzą, a mężczyźni są silni i podporządkowani. Powód dla którego tak jest wyjaśnię ci kiedy indziej, ale niestety więcej nie będę mógł powiedzieć.
- Ohhh przepraszam, że tak nakrzyczałam na ciebie. Już myślałam, że jesteś taki jak inni mężczyźni… Przepraszam naprawdę - zrobiło mi się okropnie głupie, no ale co mogłam pomyśleć…
- Nic się nie stało, rozumiem cię. Mężczyźni, w dzisiejszych czasach, w ogóle nie doceniają potęgi i inteligencji jaką posiadają kobiety.
- Twoje społeczeństwo dostrzega.
- Tak, ale wszystko wyjaśnię ci kiedy indziej, teraz muszę już iść.
- Ja też już muszę. O nie! Mam jeszcze menu do sporządnia na bal.
- A więc życzę udanej pracy waćpanno. - żartobliwie stał się oficjalny, to było takie urocze.
- Do zobaczenia na balu.
- Mam nadzieje, że mnie panienka nie zapomni do tego czasu.
- Ależ nie, nigdy! Obiecuję.
- Teraz ze spokojem na sercu i duszy mogę powiedzieć do widzenia. - był taki zabawny, mimowolnie zachichotałam.
- Do zobaczenia Bartoszu.
Nie chciałam żeby odchodził, ale jak widać musiał. Zresztą ja też musiałam się czymś zając. Pocieszające jest to, że już wieczorem miałam zobaczyć go ponownie na balu.
Przez całe popołudnie nie mogłam przestać o nim myśleć. Matko boska co się ze mną działo, ledwo co go poznałam, a już miałabym się w nim zakochać?
Jeszcze musiałam powiedzieć matce, że zaprosiłam jednego dodatkowego gościa. Chociaż jakbym jej nie powiedziała, pewnie i tak by się nie zorientowała. Jestem pewna, że ledwo zna połowę ludzi, którzy dzisiaj przyjdą, a zaprosiła ich z tego powodu, że są znaną, wpływową szlachtą. Ale jednak na wszelki wypadek postanowiła poinformować matkę.
Oczywiście nie mogłam nigdzie jej znaleźć. W salonie nie, w komnacie nie, na sali balowej nie. Postanowiłam sprawdzić jeszcze w garderobie. I co? Znalazłam ją, a raczej usłyszałam. Bynajmniej nie była sama. Zza drzwi dochodziły jednoznaczne odgłosy. No tak rodzice zabawiali się w najlepsze… Jak widać łóżko już im się znudziło. No cóż matka musiała obejść się bez informacji o dodatkowym gościu, bo jakoś nie miałam ochoty przeszkadzać im w … w testowaniu wytrzymałości garderoby i całej jej zawartości. Ta, znając moją mamę nie było tam za delikatnie i „kulturalnie”. Pokojówka będzie miała co sprzątać.
Jak już odpędziłam myśli o tym, co się może tam dziać, postanowiłam zanieść menu na bal kucharzowi.
- O witaj córciu, jak mija dzień? - w holu usłyszałam głos taty
Że co?! Co tu robi mój ojciec?! On powinien być… To z kim jest moja matka?! Na pewno tam jest ona, bo żadna inna osoba oprócz mnie, niej i pokojówek aby ewentualnie posprzątać nie miała tam wstępu, a raczej nikt ze służby nie odważyłby się, robić tego i owego w garderobie pani Tucholskiej.
- Emmm dzień mija mi dobrze taa.. Wiesz może gdzie jest mama?
- Ostatni raz widziałem ją rano. Potrzebujesz coś od niej?
- Chciałam jej coś przekazać.
- A co? Jak ją zobaczę mogę jej powiedzieć.
- Nie, nie, poradzę sobie. Już wiem gdzie może być, a raczej gdzie ty nie jesteś…
- Gdzie miałbym być?
- Nie nigdzie, nieważne. Przepraszam, ale muszę iść. Do zobaczenia zapewne na balu.
Po tych słowach pobiegłam z powrotem do garderoby. Odgłosy nie ucichły, za to na dodatek dołączyły się teksty typu: „ szybciej!” „stać cię na więcej!” „Coś taki niemrawy dzisiaj?”. Te słowa pochodziły z ust mojej matki, wielkiej Pani Adelajdy Tucholskiej, która uważała się za niewiadomo jaką damę, a co robiła?! Z kim się „zabawiała”? Na pewno nie ze swoim mężem, tylko… Właściwie to z kim ona tam była? W każdym bądź razie biedny facet. Wpaść w szpony mojej matki… Już gorzej nie mógł skończyć. Nie wiedziałam co robić. Wejść, odpuścić czy co? Trochę niezręczna sytuacja, tak o wejść i nakryć mamę na testowaniu wytrzymałości jakiegoś biedaka. Postanowiłam, że poczekam, aż wyjdą. W końcu kiedyś musieli skończyć. A tak swoją drogą powiedzieć ojcu czy nie? Ehh czemu mnie to spotkało.
Po paru minutach, za drzwiami zrobiło się spokojnie. I zaraz drzwi się otworzyły.
- O Florencja. Co ty tu robisz?
- Czekam.
- Można wiedzieć na co?
- Na to, aż wyjdzie wraz ze swoim kochankiem i wyjaśnisz mi wszystko.
- Kochankiem?! Co ty wygadujesz?
- No chyba nie stękałaś do sukni.
- Od kiedy tu jesteś?
- Z jakiś jeden kwadrans. Ale podejrzewam, że trafiłam na połowę spektaklu. Swoją drogą wytrzymały facet. Kto to taki?
- Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy!
Nie zważając na protesty matki weszłam do garderoby. I kogo tam znalazłam? Półnagiego murzyna!  Nic nie mówiąc pobiegłam do swojej komnaty. Nie chciałam tego oglądać, ani wysłuchiwać żałosnego tłumaczenia mamy. Miałam tylko jeden dylemat, powiedzieć ojcu czy nie. Czy komukolwiek powiedzieć. Nie chciałam, żeby polała się krew.




poniedziałek, 6 maja 2013

Utonąć w marzeniach


"Marzenia”

Zatracam się.
Zatracam się w marzeniach,
Tak nierealnych i niespełnialnych.
O koronie złotej,
Władzy upragnionej.
O zamku wielkim,
Tronie przepięknym.
Mądrości wielkiej i niepowtarzalnej,
Sprawiedliwości niepodważalnej.
Życiu przez wieki,
Dla ludzkiej uciechy.

Lecz to są tylko marzenia,
Marzenia które nimi pozostaną.
A co z resztą? W przyszłości spełnialną?
O mężu kochanym,
Wiernym i oddanym.
Macierzyństwie nieodwołalnym,
Stanowisku popłacalnym.
A może o chłopaku z klasy,
O włosach złotych,
Uśmiechu radosnym
I oczach ufności.
Co w jego sercu skryte,
Poznać bym chciała.
Lecz czy się dowiem?
Trudna to sprawa.
A co z tym “przywędzanym”,
Jak zwie go tata.
Kocha, nie kocha,
Dylemat nie lada.
Komu oddać ciało?
Wiedzieć bym chciała.
Lecz gdy już oddam,
Oddam na wieki.
Pod jednym warunkiem:
Miłością życia duszy trwającą.

Zatracić się w tym wszystkim łatwo
I wrócić do rzeczywistości nie warto.
A może warto? 
Dla ich spełnienia, 
dla szczęścia namacalnego,
Oczu widocznego.
Z tym pytaniem już was zostawię.
Niech każdy panem swojego życia zostanie. 
------

Wróciłam z Krakowa, przy okazji zahaczyłam o Słowację. Naprawdę świetny kraj ludzie jacyś tacy zupełnie inni, aż chcę tam wrócić. A Kraków.... trochę przereklamowany. Z lekka zaniedbane to miasto. Wawel mi się bardzo podobał i bulwary ale rynek jakiś taki szary i smutny. Bardzo rzuciło mi się w oczy to że w Krakowie szyny tramwajowe nadal nie są oddzielone od ulicy gdzie jeżdżą samochody, a we Wrocławiu takie coś jest już rzadkością. Taki szczegół, ale bardzo zapadł mi w pamięci :D Oczywiście nie mówię  że jest to złe miasto, ale nie w moim guście. A no i niestety Wisła był bardzo zanieczyszczona, a szkoda. 
--------

Moje marzenia się sypią... Uciekam się już do ekstremalnych środków, po które w życiu bym nie sięgnęła i coś czuję, że i one nie pomogą, a obrócą się przeciwko mnie :( Tak bardzo chciałabym cofnąć czas o 2 lata. 


środa, 1 maja 2013

Bliskość na odległość, czyli tęsknota

Tęsknota jest jednym z najsilniejszych uczuć. Można tęsknić za wszystkim, za ukochaną osobą, przyjacielem, rodziną, ojczyzną, domem... Tutaj nie ma ograniczeń. Tęskni się za czymś, do czego byliśmy przywiązani, jak i za czymś co trwało tylko sekundę, ale wywołało u nas takie uczucie, że chcemy aby trwało wiecznie. Również można tęsknić za kimś, kogo codziennie widzimy i z nim przebywamy, ale ten ktoś jest wobec nas tak niedostępny, odrzuca nas, praktycznie nie mamy z nim kontaktu, a wcześniej był dla nas tak bliską osobą. Ponoć bez tęsknoty nie ma miłości. Nie, nie ponoć, to jest pewne. Bo przecież cały czas chcemy przebywać z osobą którą kochamy, a czas bez niej jest wielkim bólem.
Tęsknota za ojczyzną, jest wielkim przejawem patriotyzmu. Nie można mówić, że ktoś nie jest patriotą, bo wyjechał za pracą do innego kraju. Jeśli tęskni za swoim krajem, owszem jest patriotą, nie mniejszym od tego który pozostał w kraju. Trzeba zrozumieć tego człowieka, każdy chce żyć godnie, utrzymać swoją rodzinę. Jeśli nie może realizować tego w swoim kraju, ma prawo wyjechania do innego nadal pozostając wiernym swojemu państwu. Oczywiście o ile nie wyżecze się swojego pochodzenia. 
Najgorsza jest tęsknota nieodwzajemniona jak i za czyś, co wiemy, że już nie wróci. Ale najpierw omówię to pierwszą. Jeśli cały czas myślimy o kimś, tęsknimy za kimś, ale wiemy, że dla tej osoby jesteśmy obojętni, nic do nas nie czuje, to naprawdę boli. Mimo, że nie chcemy już żywić tego uczucia, nie możemy przestać. A jeszcze gorzej jest jeśli widzimy tą osobę codziennie, w szkole czy w pracy. Widzimy jej obojętność, a koszmarem jest jeśli na dodatek ma kogoś, bądź darzy kogoś innego uczuciem, którym my go darzymy i chcielibyśmy aby to uczucie również było skierowane do nas, nie do innej osoby. No ale to już podchodzi pod zazdrość.
Tęsknota do kogoś bądź czegoś, kto lub co już nie wróci, jest również bardzo ciężka. Chcielibyśmy, aby było jak dawniej, ale mamy tą świadomość, że już tak nie będzie, że straciliśmy nasze szczęści. Dalej żyje w nas nadzieja która w żaden sposób nie chce zginąć. Takie coś wykańcza psychicznie i nawet czasem czas nie jest w stanie uleczyć tej rany. 

" Tęsknota jest najdokładniejszym sposobem pomiaru siły miłości." - Paweł Grzonka
" Najgorzej być nikim dla kogoś, kto jest dla nas wszystkim" - autor nieznany 
" Po chwili zapomnienie następuje chwila westchnienia" - Łukasz Świderski
" Mieć świadomość orła, a być wróblem - to właśnie jest tęsknota" - Ryszard Bukowski

I na koniec ogłoszenie parafialne :D W piątek wyjeżdżam do Krakowa i nie będzie mnie aż do poniedziałku. Możliwe jest, że będę miała internet w tym czasie, ale nie jestem pewna, więc na wszelki wypadek mówię, żebyście sobie nie pomyśleli, że blog porzuciłam ;) Udanej Majówki! :) 



poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Nowość :)

Dzisiaj zmiana, nie będzie notki z moimi przemyśleniami, tylko chciałabym wam pokazać fragment, a tak dokładnie początek książki którą kiedyś zaczęłam pisać. Moja koleżanka stwierdziła, że jest kiepska, ale jeszcze chciałabym usłyszeć waszą opinię. Jeśli nie będzie się wam podobało, nie będę was dalej nią zanudzała, a jeśli stwierdzicie, że fajne to postaram się co tydzień opublikować następny fragment :)

Rzecz dzieje się w XVIII w. na dworze polskiej rodziny szlacheckiej o radykalnych poglądach. Główną bohaterką jest Florencja, córka wpływowego szlachcica i jego żony. Jest ona zupełnie inna niż jej rodzice, przemawia przez nią tolerancja, empatia i chęć poznawania świata. Zakochuje się w Bartoszu, który przeprowadził się niedawno w jej strony. Twierdzi, że jest szlachcicem, choć rodzice Florencji mają co do tego wątpliwości, z tego powodu zabraniają im spotykania się. Kim naprawdę okaże się tajemniczy Bartosz? Czy ich miłość wygra i będą razem na zawsze? Jakie niebezpieczeństwo czyha na Florencję? 


Zimna miłość

   Rozdział 1
Szepczący wiatr
Urodziłam się 1 sierpnia 1712 roku, w samym środku lata. Wychowałam się w polskiej rodzinie szlacheckiej, której przekonaniem było, że ludzie o niższym statusie, mają prawo bytu, tylko z tego powodu aby usługiwać „szlachetnie” urodzonym. Na dodatek mieli, jak to się teraz mówi, bzika na punkcie czystości krwi. To znaczy: żaden szlachcic bądź szlachcianka nie mógł związać się z przedstawicielem plebsu  albo szlachtą niekatolicką. Nie do pomyślenia był związek człowieka czarnego z białym. Ponadto byli ludźmi bogobojnymi, ale tylko na pokaz. Głównie skupiali się na gromadzeniu majątku i dobrej zabawie. Przypominając sobie to wszystko, aż dziwię się, że wyrosłam na kogoś innego. Nie zgadzałam się z ich poglądami i nie zgadzam nadal, a oto moja historia:

- Panienko pora wstawać, już ranek - jak zawsze budziła mnie moja pokojówka. 
- Słucham? Już ranek? 
- Jaki tam ranek, słońce już dawno wzeszło. Matka panienki organizuje dziś wieczorem bal i chce żeby panienka jej pomogła.
Bale, bale i bale… Kiedy to w końcu znudzi się mojej matce… Wcale nie mam ochoty jej pomagać, ale cóż mogę począć.
- Gdzie ona jest? 
- Oczekuje panienki w jej komnacie.
- A więc dobrze, już do niej idę, tylko się ubiorę i coś zjem.
- Pomogę. - zaoferowała się służąca.
- Nie dziękuje, nie trzeba mi pomagać, tylko mogła by pani przygotować mi coś do jedzenia.
- Polecę to zadanie kucharzowi.
- Fatygować kucharza aby zrobił mi śniadanie? Bez przesady. Jak tak to sama sobie zrobię.
- Oj nie, nie. Gdyby rodzice panienki się dowiedzieli… Lepiej nawet nie myśleć co by ze mną zrobili i z kucharzem.
Według moich rodziców byłoby hańbą, jeśli ktoś z naszej rodziny skalałby swoje ręce pracą w rodzaju gotowania, sprzątania czy prac ogrodowych. Przecież nic by się nie stało gdybym raz przygotowała sobie posiłek i posprzątała po nim. 
- No cóż… Więc w takim razie czy mogła by pani coś mi przygotować? 
- Ależ oczywiście.
Chyba tylko ja w całym moim domu, zwracałam się do służby przez pan/ pani. Ani moi rodzice, ani mój brat tego nie czynią. Sądzili, że nie zasługują na ten tytuł.
Ubrałam się w czerwoną suknię, zjadłam co mi przygotowano i poszłam do matki.

- Witaj mamo, chciałaś mnie widzieć. 
- Oh jesteś, nareszcie. Już myślałam, że ta leniwa służąca nie obudziła cię i nie poleciła przyjścia do mnie. Zrobiła ci chociaż śniadanie? 
- Wszystko wykonała i wcale nie jest leniwa.
Mama popatrzyła na mnie badawczym wzrokiem, ale powstrzymała się od komentarza. 
- Trzeba ustalić co będzie serwowane na balu i ty się tym zajmiesz. Ja już parę dni temu sporządziłam listę gości i porozsyłałam zaproszenia.
- Ile osób przyjdzie? 
- Około 400.
Co?! Taki wielki bal bez żadnej okazji, tylko dlatego, że moja matka ma taki kaprys?!
- Potrawami nie mógłby się zająć kucharz? Uważam, że lepiej niech sam wymyśli co zaserwuje.
- Pamiętaj moje drogie dziecko, w taki sprawach nie ufaj klasie niższej. W ogóle im nie ufaj! 
- Więc co byś chciała, aby znalazło się na stole? 
- A o tym, to już ty zadecyduj. Musisz się w końcu nauczyć organizować przyjęcia.
- Postaram się, tylko nie złość się jak mi nic z tego nie wyjdzie.
- Oj moja córciu. Tobie mogę zaufać złotko, płynie w tobie najczyściejsza krew. - mówiąc to posłała mi uśmiech jaki rzadko gościł na jej twarzy i wyszła.
Kto jej podsunął taki diabelny pomysł, aby mi zlecić wykonanie menu!  Tak naprawdę nie obchodziło mnie to jej durne przyjęcie. Postanowiłam odłożyć to na później. Zamiast zająć się robieniem menu poszłam do ogrodu.
Był 15 maja 1728r. Dzień wydawał się być bezwietrzny. Usiadłam na trawie pod drzewem gdy nagle poczułam wiatr na mojej twarzy, obejrzałam się do dokoła, gałęzie nawet nie drgnęły. To było jakby ktoś chciał mi coś powiedzieć, a raczej wyszeptać i stał przy mnie, tak blisko, że czułam jego oddech. Oddech ten miał zapach iglastego lasu, był bardzo przyjemny, moje zmysły zatraciły się na moment, ale zaraz potem się ocknęłam. Nikogo nie było, ale miałam odczucie, jak by przemawiał do mnie anioł, zwiastując mi jakąś bardzo ważną i dobrą nowinę, jakby miała się coś wydarzyć, coś na co czekałam od dawna i bardzo mi tego brakowało. Z pewnością była to zapowiedź czegoś wspaniałego. 
Wsłuchałam się w śpiew ptaków. Zdawały się być takie wesołe i beztroskie, cieszące się każdą minutą, ich krótkiego, ale jakże pięknego życia. Potem zwróciłam uwagę na krzewy, które był równo przycięte. Nie one raczej nie były szczęśliwe, nie miały żadnej wolności, jak zaczęły rozwijać się w stronę, którą sobie same obrały, były zaraz ścinane i wracały do momentu, kiedy chciały otrzymać trochę wolności. Można je porównać właśnie do mnie, gdy sama podejmuję jakąś decyzję, która nie podoba się moim rodzicom, zostaje ona natychmiast prostowana i zmieniana, bardzo często bez mojego zezwolenia. A już nawet nie mówiąc o mojej przyszłości. Szczególnie moja matka ingeruje nawet w najbardziej prywatne sfery mojego życia. Interesuje się wszystkim tylko nie tym, czym naprawdę powinna. Nigdy jej nie ma, gdy ją potrzebuję, ona myśli, że wie o mnie wszystko, ale tak naprawdę, pomimo jej wścibskości, nie wie o mnie nic. 
Znowu poczułam ten dziwny wiatr, tylko tym razem nie wiedziałam o czym chciał mnie poinformować, już nie był taki przyjemny jak wtedy, był znacznie silniejszy i nie miał już tego przyjemnego zapachu. Niczym nie pachniał. Miałam wrażenie, że chce mnie przed czymś ostrzec, zdawał się być zimniejszy. Całkowicie wyrwało mnie to z marzycielskiego nastroju. Upewniłam się, że nadal nikogo nie ma i powiedziałam praktycznie w powietrze.
- Czego chcesz ode mnie? Kim jesteś?
 I nic, wszystko wydawało się być takie samo. Ten dziwny wiatr ucichł, na nic mi nie odpowiadając. A tak w ogóle co ja myślałam? Że wiatr mi odpowie…? Przecież to był tylko wiatr, przynajmniej wtedy tak mi się wydawało.


czwartek, 25 kwietnia 2013

Miłość nie woda z kranu, nie zakręcisz i odkręcisz kiedy zechcesz


Miłość duszy niespełniona,
do końca życia kona.
Nadzieja jej żywicielką się staje,
Z czego koszmar powstaje.
W ból serca się przeradza
I tęsknotę zgromadza.
Łzy to wszystko uwidaczniają,
Małymi kroplami spływają.
W snach marzenie spełnione,
Lecz w rzeczywistości szczęście stracone.
Rymami to trudno okazać,
Przez wiersz wam przekazać.
Lecz w czyim sercu to uczucie gości,
Nie potrzebuje staranności.
Zbędne mu są wymysły,
On zna te zamysły.

Ten wiersz dedykuję wszystkim nieszczęśliwie zakochanym. Głowa do góry, będzie dobrze :)

" Miłość, która jest gotowa oddać nawet życie, nie zginie" - Jan paweł II

" Miłość kpi sobie z rozsądku. I w tym jej urok i piękno" - Andrzej Sapkowski
" Żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy strzelać do niej z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza - wie jak przeżyć" 
 - Jonathan Carroll



środa, 24 kwietnia 2013

Piekło, karą od miłosiernego Boga...

Ogień, ból, cierpienie, wieczne męki... Te słowa charakteryzują potencjalne piekło. Wiele wyznań głosi, że jeśli nie przejdzie się na daną religię trafi się do piekła. Ale przecież na świecie jest ogrom różnych religii, skąd mamy wiedzieć, że akurat ta jest właściwa? A może wszystkie są prawdziwe? Może Bóg dał nam tyle wyznań abyśmy mogli dopasować się do któregoś... Tylko już potem ludzie wymyślili, że jeśli nie uwierzy się w ich religie, to trafi się do piekła, aby zyskać więcej wyznawców? Czemu Bóg miałby karać jakąś wspaniałą osobę, za to że nie uwierzyła w coś mimo, że zrobiła wiele dobrego dla innych ludzi, starała się żyć jak najlepiej według własnych zasad? Przecież taką ją stworzył, dając jej życie znał jej przyszłość... Miałaby trafić do piekła mimo tego, że dajmy na to uratowała tysiąc istnień? Czy w tym przypadku, Bóg nie byłby samolubny?
 Do piekła powinny trafić osoby wyrządzające zło, mordercy... Każdy człowiek jest inny, ma inne potrzeby, niektórzy są w stanie uwierzyć np w Chrześcijaństwo, a ktoś inny czuje potrzebę życia według zasad Islamu i  jest z tym szczęśliwy, a jeszcze inna osoba uwierzyła w Buddę, przykładów jest wiele, a to wszystko wynika z naszych indywidualnych cech. Moim zdaniem po śmierci każdy będzie miał to, w co wierzył za życia.
 Nie osądzam nikogo po jego religii. W każdym wyznaniu znajdzie się osoby dobre jak i złe. Mamy prawo wierzyć w to co chcemy, lub nie wierzyć w nic. Bóg właśnie nas do tego stworzył, dał nam wolną wolę, a więc nie powinien karać nas za używanie jej, o ile nie wyrządzamy  krzywdy innym.
Mam przyjaciół o różnych religiach i pochodzących z różnych kultur, miałam chłopaka innego wyznania, niż hmmm panuje w Polsce. Nie powiem w co wierzył, bo zaraz będzie lawina komentarzy pod tytułem "jaka ty jesteś głupia". Było nam ze sobą wspaniale, do puki nie zaczęliśmy traktować tego związku bardziej poważnie. Coraz częściej się kłóciliśmy o sprawy przyziemne jak i wybiegające w przyszłość. Nie dogadywaliśmy się z powodu wartości jakie uznajemy, stylu życia do którego jesteśmy przyzwyczajeni.
Związki tego typu często niestety są skazane na niepowodzenie, z powodu różnic jakie panują między dwojgiem tych ludzi, chyba że oboje są skłonni do kompromisów.

Chciałam również podziękować wam za wspaniałe komentarze, cieszę się, że podoba wam się to co pisze :)



wtorek, 23 kwietnia 2013

Przyjaźń żywi się zaufaniem, jeśli go nie ma maleje, umiera.

Czy ufać jest łatwo? Wydaje mi się, że jest to sprawa indywidualna. Niektórzy ufają po szybkim czasie, a niektórzy potrzebują kogoś dobrze poznać, aby zaufać. A jeszcze inni wcale nie umieją ufać. Jest to spowodowane przeszłością jak i naszymi cechami. Jeśli ktoś choć raz zawiedzie trudno jest zaufać po raz drugi. Ma to również swój skutek w innych znajomościach. Ale są też takie osoby, którym przychodzi to z łatwością, co często przechodzi w naiwność.
Powinno się ufać w miłości i przyjaźni, dać szansę, ale jeśli widzimy, że coś jest nie tak nie można być naiwnym.
Ja raczej staram się ufać ludziom, choć już nie raz się na tym przejechałam i łatwe to już raczej nie jest. Ale teraz mam takiego wspaniałego przyjaciela Andrzeja, któremu jestem w stanie powierzyć bardzo ważne sprawy i wiem, że nie zawiedzie. Jest wyjątkowym przyjacielem. Choć czasem mógłby mnie nie budzić o jakiejś barbarzyńskiej porze ;)
A co z zaufaniem do samego siebie? Wydaje mi się, że im jesteśmy starsi, bardziej doświadczeni jest to coraz łatwiejsze  albo coraz trudniejsze ponieważ z każdym dniem poznajemy samych siebie, wiemy jak zachowamy się w danej sytuacji i do czego jesteśmy zdolni. Ja teraz ufam sobie, że dam radę na egzaminach i chyba aż tak źle mi dzisiaj nie poszło na części humanistycznej, a prawie nic się nie uczyłam, zobaczymy jak pójdzie jeszcze jutro i pojutrze, ale na ogół mam problem z zaufaniem samej sobie, straszne ale prawdziwe.


poniedziałek, 22 kwietnia 2013

No idea

Nie mam weny,
chciałbym pójść na łatwiznę,
lecz nie na płyciznę.
Bez problemu słowa zapisywać,
bez starań je wypisywać.
Aby same się rymowały,
w całość składały.

Bez natchnienia,
nie ma duszy brzmienia.
Nie ma wiersza dobrego,
w jedną myśl złożonego.
W głowie pomysł się kreuje,
lecz na papierze odzwierciedlenia nie odnajduje.











niedziela, 21 kwietnia 2013

Kocha się za nic, w innym przypadku to nie miłość

Zacznijmy od tego co to jest ta miłość? Myślę, że jest to najtrudniejsza rzecz do zdefiniowania. Zresztą jest jeszcze zauroczenie. Jak odróżnić miłość od zauroczenia? Wydaje mi się, że najpierw jesteśmy w kimś zauroczeni, nie widzimy negatywnych cech tej osoby. Uczucie to można opisać jak uzależnienie, chęć stałego przebywania z tą osobą, nieprzerwanego myślenia o niej. Dopiero potem, gdy zauważamy negatywne strony tej osoby to albo wszystko nam przechodzi, albo dalej chcemy być z tą osobą, i to właśnie jest miłość. Nie można kochać kogoś od pierwszego wejrzenia, tylko się w nim zauroczyć.
Spotkałam się kiedyś ze stwierdzeniem, że jeśli choć przez moment zastanawia się nad tym czy się kogoś kocha czy nie, to nie jest miłość. Nie zgodzę się z tym, każdy czasem ma ma gorszy dzień, chwilę zwątpienia. Na podstawie chwilowego zawahania nie można skreślać wszystkiego.
Często jest tak, że kochamy kogoś przez pewien czas i potem wydaje się, że już wszystko przeszło i stwierdzamy, że byliśmy tylko zauroczeni, ale po pewnym czasie, bez znaczenia pół roku czy parę lat, nagle wszystko wraca. Zastanawiamy się co się stało? Może uczucie musiało ucichnąć, aby przetrwać? Albo sami próbowaliśmy się "odkochać", a z racji tego, że jest to prawdziwa miłość tylko gdzieś się skryła i wyszła w odpowiednim momencie? Wierze, że istnieje coś takiego jak przeznaczenia i bez znaczenia co będziemy robić, nie wyzwolimy się od tego.
Jeśli spytamy się kogoś, za co ją/jego kochasz? Jedyną prawidłową odpowiedz jaką powinniśmy uzyskać to "za nic". W przypadku jeśli ktoś zacznie wymieniać : za to że jest miły, ładny itp, wątpię czy jest to prawdziwa miłość. Nie ma powodu do miłości, nie jesteśmy w stanie określić dlaczego akurat kochamy daną osobę.
Zastanawiałam się również czy można kochać dwie osoby. Nie mam na myśli miłości typu matka - dziecko, tylko miłość partnerską. Czy można kochać dwóch mężczyzn jednocześnie? I nie doszłam do żadnego wniosku. Może do jednego można być przyzwyczajonym, a drugiego kochać? Albo obu nie kochać? Naprawdę nie mam pojęcia.
A czy można się naprawdę odkochać? Chyba nie. Można zapomnieć o tej miłości, znaleźć sobie kogoś innego, ale ona i tak będzie gdzieś tam w nas żyła i kiedyś wybuchnie. Musielibyśmy pół życia nie mieć kontaktu z tą osobą, choć nie wiem czy i to by pomogło.
Temat ten jest trudny dla mnie i dlatego post jest trochę chaotyczny. To są moje przemyślenia i oczywiście możecie się z nimi nie zgodzić. Sama ostatnio się bardzo pogubiłam w swoich uczuciach. Facet którego wydawało mi się, że kochałam, albo kocham, nie wiem, po prostu mnie nie szanuje. Już nie chodzi o to, że czasem na spotkanie spóźniał nawet ponad godzinę, bez konkretnego
 wytłumaczenia, a potem nawet nie przepraszał, tylko o to że nie umie dotrzymać obietnicy jaką mi złożył. Obiecał, nie jarać trawy i papierochów, obietnicy nie dotrzymał. Jeszcze potrafi mi się tym chwalić. Ja muszę być cierpliwa i znosić wszystkie jego humorki, ale jak już nie wytrzymam i krzyknę na niego to wielkie halo robi. Płakać mogła bym całą noc, ale jak jest na byle co wkurzony to nawet nie zareaguje, jeszcze będzie dołował. Jednym słowem kompletnie nie liczy się z moimi uczuciami. Kiedyś go zostawiłam, to za jakiś czas na kolanach błagał o wybaczenie, teraz znowu jest taki jaki był. Czasem są dni, że jest wspaniały, potem mu coś odbije i ehh szkoda gadać.

czwartek, 18 kwietnia 2013

Wszyscy rodzimy się ludźmi, ale nie wszyscy nimi zostajemy...

Ostatnio napisałam trochę o okrutnej władzy, ale przecież nie tylko rząd jest bezduszny. Co z resztą ludzi? Codzienni wszędzie spotykamy osoby złe jak i dobre. Co się stało, że ludzkie serca się aż tak bardzo różnią? Mówi się, że dzieciństwo, ale przecież można spotkać wspaniałe osoby które miały patologicznych rodziców, ale nie podążyli ich drogą. Albo w drugą stronę, osoby z normalnych rodzin, stają się patologią.
Duży wpływ na nas ma na pewno towarzystwo w którym się obracamy. Ale tu się nasuwa kolejne pytanie, czemu osoba z dobrej rodziny, nagle wkręca się w złe towarzystwo? Chęć zmiany? A może jednak w tym na pozór normalnym domu zabrakło czegoś? Ale jednego możemy być w 100% pewni, największy wpływ na siebie mamy sami my. Jeśli chcemy czegoś, jest to najsilniejszy czynnik mający dla nas znaczenie. Jeśli ktoś chce, wybić się z patologi w jakiej się wychował, jest to już połowa sukcesu, ale jeśli tej chęci zabraknie, nawet najlepsi specjaliści nie pomogą.
A odnosząc się do tematu postu, teoretycznie i praktycznie wszyscy się ludźmi rodzimy i jedynie teoretycznie nimi zostajemy. A co z praktyką? Czy człowiekiem można nazwać osobę dla której zabijanie ludzi na zlecenie to praca? Czy można nazwać człowiekiem kogoś kto jest obojętny na czyjeś cierpienie? Komuś komu wyrządzanie krzywdy innym sprawia przyjemność? Albo matkę która usuwa ciąże tylko dla jej wygody? Czy lekarza dokonującego tej aborcji? Jeśli nie chce tego dziecka może oddać do adopcji, nikt nie będzie jej kazał go wychowywać... Przykładów takich jest mnóstwo, a wymienianie ich zajęło by pół dnia. Oczywiście wiem, że niektóre osoby są chore psychicznie, ale nie o nich tu mowa. Mówię o osobach całkowicie zdrowych na umyśle.
Większość okrucieństw jest kierowana  pieniędzmi, więc jak wielkie one muszą mieć znaczenie dla osób które są gotowe dla ich zdobycia zabijać innych? Jak ogromną muszą być pokusą.. A zarazem ich zgubą.
Następną sprawą są testy na zwierzętach. Większość osób myśli, że siedzi sobie biała myszka w laboratorium i pani albo pan wstrzykuje jej niewielką ilość pewnej substancję i to wszystko odbywa się w jak najbardziej humanitarny sposób. No niestety tu was zasmucę, ale tak nie jest.  Zacznijmy od tego, że do testów wykorzystuje się nie tylko króliki i myszy ale również psy (najczęściej razy beagle), koty i małpy.
Laboratoria te wcale humanitarne nie są, o osoby pracujące tam muszą być pozbawione jakichkolwiek uczuć. Zwierzęta są tam głodzone, przetrzymywane w małych klatkach, a testy na nich wywołują grozę, np. jak wygląda testowanie lakieru do włosów? Poprzez wpryśnięcie go żywemu królikowi prosto w oczy. A co potem z nim? Ano nic, nawet nie jest leczony, tylko czeka na kolejne testy, a jego oczy ropieją tak aż potem same mu wypadną. Więcej przykładów nie będę opisywała, jeśli ktoś by chciał zobaczyć jak to wygląda i czy czasem was tu nie bajeruje, wystarczy wpisać sobie w yt "testy na zwierzętach". Ale uwaga, filmiki dla lu
dzi o mocnych nerwach. Rozumiem, że te testy mogły by być przeprowadzane, oczywiście w humanitarny sposób, a zwierzęta leczone o ile to możliwe, jeśli nie to usypiane aby się nie męczyły, jeśli nie istniałyby inne sposoby ich przeprowadzania. A istnieją, np. kosmetyki można bez problemu testować na preparatach imitujących ludzką sk
órę. (ale oczywiście jest to droższe) I co ciekawe, daje to bardziej wiarygodny wynik niż test na zwierzaku, bo w końcu  różnimy się od nich. Więc nie dziwcie się, że na kosmetyku pisze "testowany dermatologicznie", a wy wysypkę dostajecie czy inne diabelstwo. Tego typu testy są zabronione w Europie, ale gro firm przeprowadza je w Ameryce albo w Chinach. Na szczęście wszystkie marki polskie są bezpieczne. I teraz nasuwa mi się kolejne pytanie. Ile osób po przeczytaniu tego postu, nadal będzie używało kosmetyków od tychże firm. Ile osób się przejmie losem tych bezbronnych zwierząt? Mam nadzieję, że dużo, że nikt albo chociaż garsta stwierdzi "a co mnie to obchodzi." Dla zainteresowanych wklejam link ze stroną gdzie można uzyskać informacje o tym które firmy są w porządku, a które nie. Od siebie dodam, że jeszcze bez obaw można używać kosmetyków firmy Oriflame.
 http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=600483

Mówiąc człowiek mamy na myśli osobę rozumną, myślącą, zdolną do dobrych jak i oczywiście złych emocji. Mającą współczucie i wyrozumiałość. Umiejącą kochać, jak i nienawidzić, ale nie bez powodu. 

 

 Mówiąc potwór czy jakkolwiek inaczej, mamy na myśli kogoś niezdolnego do dobrych uczuć,nienawidzącą za nic, z ogromną wręcz potrzebą zabijania, czy wyrządzania krzywdy. Kogoś kogo skupia się tylko na sobie, na zaspokajaniu własnych potrzeb, nieprzejmującą się losem innych.